Każdy
z Was na pewno ma jakiś ulubiony gatunek muzyczny. Każdy z Was na pewno
szczególnie lubi jakiegoś konkretnego wykonawcę, muzyka, zespół. I każdy z Was
albo był albo marzy o tym, by pójść na jego koncert. Jeżeli jesteście w tym
temacie nowicjuszami- zwłaszcza w koncertach klubowych- mam dla Was kilka
cennych rad. Sama preferuję imprezy plenerowe i właśnie na takich do tej
pory najczęściej bywałam. Jest to jednak możliwość tylko na letnie, przeważnie
wakacyjne, miesiące. W listopadzie zdecydowałam się więc wziąć udział w koncercie
Kultu, który odbywał się w zamkniętej przestrzeni krakowskiego Teatru Łaźnia
Nowa. Wszystkie poniższe rady opracowałam zatem na podstawie własnego
doświadczenia, obserwacji oraz odniesionych urazów. Powinniście wziąć je sobie do
serca i wspominać za każdym razem, gdy będziecie przekraczać próg koncertowej
sali!
Pozycja
strategiczna.
Najważniejszą
kwestią, która chyba najbardziej wpływa na stopień naszego zadowolenia z
oglądanego występu i zabawy podczas koncertu, jest miejsce, które zajmiemy
w klubowej sali. Istnieją dwie idealne pozycje. Jeśli jest to Wasz
ulubiony wykonawca, a ten koncert to największe, właśnie spełniające się
marzenie- najlepiej stanąć w drugim lub trzecim rzędzie (licząc od sceny
oczywiście). Największy błąd? Stanie tuż przy barierce. Grozi to staniem się
jednością z tą metalową konstrukcją, połamaniem kilku żeber lub też
niedotleniem organizmu. Mając przed sobą jedną, dwie osoby, a za sobą całą
resztę, doskonale widzimy, co się dzieje na scenie i jednocześnie możemy
aktywnie uczestniczyć w inicjatywie tłumu- tańcach, podskokach, wspólnym
śpiewie. Druga optymalna decyzja dotyczy występów, które są dla nas
drugorzędne, jesteśmy na nich, ponieważ namówił nas kolega albo udało nam się
zdobyć tanie bilety. Wtedy najlepiej jest stanąć bliżej końca sali, gdzie
możemy jednocześnie wysłuchać występu oraz swobodnie porozmawiać ze znajomym.
Plusem jest także to, iż jeśli stwierdzimy, że już mamy dość, z łatwością uda nam
się dostać do wyjścia.
Mniej
znaczy lepiej.
Chodzi
oczywiście o ubiór. Na koncert innego typu niż plenerowy warto ubrać się tak
cienko, na ile pozwala nam na to pogoda. Drugą opcją jest strój tzw. „na
cebulkę”, czyli taki, aby zawsze można było coś ściągnąć. Powód? Na sali robi
się bardzo gorąco, zwłaszcza w trakcie trwania imprezy- nic dziwnego: tłok,
tłum, światła reflektorów. Możemy poczuć się jak w saunie i to dosłownie- sama
wypociłam chyba ze 2 kilogramy podczas zabawy na Kulcie.
Postawa
defensywna nie wskazana.
Koncert
się zaczyna, stoimy na idealnej pozycji, ubrani stosownie do przewidywanych na
sali warunków klimatycznych… I co dalej? Punkt trzeci dotyczy zachowań tłumu.
To normalne, że w trakcie występu (zwłaszcza zespołów grających muzykę pokroju
rock, punk, metal) ludzie skaczą, tańczą, krzyczą. Gwarantuję, że podczas
koncertu będziecie niezliczoną ilość razy macani, uderzani, popychani
(niespecjalnie, broń Boże!) przez dobrze bawiący się tłum. Jak się zachować?
Najlepiej się do tego wszystkiego dostosować, czyli nie stawiać oporu. Jeśli
poddamy się tłumowi i będziemy bawić się razem z nim na zasadzie pewnej
synchronizacji, na pewno odczujemy z tego większą satysfakcję oraz- co
najważniejsze- nie odniesiemy poważnych obrażeń.
Cenne
przedmioty ukryte.
W
trakcie występu najlepiej nie sięgać zbyt często po telefon, portfel albo nie
przekładać gorączkowo kluczy z kieszeni do kieszeni. Dlaczego? Powodem nie jest
zwykła możliwość kradzieży, lecz, co bardziej prawdopodobne, możliwość
zgubienia cennych przedmiotów w skaczącym tłumie. Mogą nam one po prostu
niepostrzeżenie wypaść, a wśród tak licznej (i dynamicznej!) grupie ludzi
nie będziemy w stanie znaleźć niczego na podłodze.
Pamiętajcie
o drobnych!
Mówiąc „drobne” mam oczywiście na myśli pieniądze.
Nie ma co się łudzić- szatnia na
pewno będzie płatna. Lepiej mieć drobne z dwóch powodów: żeby szatniarka nie
wydała Wam 50 złotych po 2 złote oraz żeby zmniejszyć ryzyko zgubienia większej
sumy pieniędzy. Niemniej jednak posiadanie przy sobie jakiejś kwoty jest
istotne- na koncertach zwykle są stoiska z rzeczami firmowanymi przez danego
wykonawcę: koszulki, przypinki, płyty, naszywki, książki… Jeśli jesteście
zagorzałymi fanami- kasa na pewno Wam się przyda!
Wstrzemięźliwość
od płynów.
Może będziecie się śmiali z tej rady, ale jest ona
naprawdę przydatna, choć bardzo trywialna. Chodzi o to, aby najlepiej już na
godzinę przed koncertem i w jego trakcie nie pić zbyt dużo (dotyczy to tylko
miejsca na sali związanego z koncertem Waszych marzeń- patrz punkt 1.). Powód?
Oczywiście naturalne, w pełni normalne, fizjologiczne potrzeby człowieka. Jeśli
w połowie koncertu będziecie musieli, ale to naprawdę MUSIELI, skorzystać z
toalety, szanse na przepchanie się w kierunku ubikacji przez tych wszystkich
ludzi są naprawdę niewielkie. Jeżeli już koniecznie musimy zwilżyć gardło,
lepiej poprzestać na małych ilościach wody mineralnej. Reszta- po koncercie w
gronie przyjaciół.
Podstawowe
wymagania edukacyjne.
Jeśli już decydujemy się na wzięcie udziału w jakimś
koncercie, dobrze byłoby znać teksty kilku najbardziej znanych piosenek, w
ostateczności mogą to być same refreny. Nie jest to oczywiście przymus, ale
coś, co pozwoli Wam się po prostu lepiej bawić i korzystać z niepowtarzalnej
atmosfery oglądania występu na żywo. Jeśli podczas kawałka, który wszyscy będą
znali, śpiewali, a nawet sam artysta zostawi miejsce na głos tylko i wyłącznie
publiczności, będziecie czuć się nie zręcznie, stojąc jak kołki z powodu
nieznajomości ani jednego słowa. Poza tym możecie wtedy też sprawiać wrażenie
zblazowanych ignorantów, co raczej nie spowoduje przychylnych Wam reakcji
zebranych fanów.
Pozory
mylą.
Punkt ten dotyczyć będzie pracowników ochrony danego
zespołu. Nie wierzmy stereotypom, traktując ochroniarzy protekcjonalnie, jako
najgorsze zło i ludzi, który tylko psują całą zabawę. Ostatnio na własnej
skórze przekonałam się, że tak nie jest. Ochrona Kultu bawiła się razem z
fanami, śpiewała, skakała, pomagała bezpieczne zejść ludziom z tzw. „fali”,
podawała wodę… Wiem, że nie musi to być regułą dla ochroniarzy wszystkich
artystów, ale podejdźmy do tej złej o nich opinii z dystansem i dajmy im
szansę bycia pełnoprawnymi uczestnikami koncertu.
Czas
działa na korzyść.
Kiedy już skończy się występ, bisy, podziękowania,
nie uciekajcie od razu do szatni i "pędzikiem" do domu. Nie twierdzę, że
macie tam zostać do białego rana, ale trochę wydłużając swój pobyt w miejscu
koncertu, możemy zyskać autografy, zdjęcia oraz chwilę rozmowy z muzykiem. Często
tak się zdarza, że po zejściu ze sceny i ochłonięciu w garderobie, dający
występ wychodzi do niestrzeżonej części, by spotkać się z fanami. W końcu to
dzięki nim takie wydarzenia mogą mieć miejsce!
Baw się i szalej!
Zasadami, zasadami… To są tylko moje rady, które
warto mieć gdzieś z tyłu głowy podczas bywania na koncertach. Nie traćmy jednak
możliwości genialnej zabawy na szukanie perfekcyjnego miejsca, sprawdzania, czy
wszystkie cenne przedmioty są na miejscu i skupianiu się na poddaniu
zachowaniom tłumu. Koncert jest po to, aby się wybawić, wyszaleć. Korzystajmy z
tego- drugi taki sam nigdy się nie zdarzy.
~Pta_szysko
A wiesz, że ja zazwyczaj nie chadzam na koncerty? A nawet jak jestem nie zbliżam się do pogującej sceny, wolę nie nabawić się kontuzji ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? Od razu widać, że lepiej z nią :)))) dla ludzi to bardziej skomplikowane ;D
W sumie nie pamiętam mojego pierwszego klubowego koncertu, pamiętam Kult na wolnym powietrzu w amfiteatrze i też grali strasznie długo, ale to było naprawdę świetne :)
OdpowiedzUsuńHappysad na którym byłam też grał jakoś z 2,5 albo 3h :)
W ogóle to napisałam komenta i mi net padł, więc piszę po raz drugi ;D
Dokładnie, jeszcze jak wczoraj zobaczyłam, że zaczepia Melona do zabawy a potem sama się bawi zabawką to aż miło mi się zrobiło. Niestety potem zajęła moje pół łóżka, rozwalając się niemiłosiernie, więc poszłam spać na kanapę ;D
Następna XD żadne per pani ;p w blogosferze lubię to, że wiek nie ma znaczenia :)
Kocie spamy są najlepsze ;) na szczęście Kiwi doszła już w pełni do siebie, więc można powiedzieć, że jest sielsko i anielsko ;)
OdpowiedzUsuń