środa, 13 marca 2013

Starsze córki podkradają ojcom... płyty!

      Małe dziewczynki podbierają mamom kosmetyki, większe- ojcom muzykę. Przynajmniej tak zrobiłam ja pod koniec minionych wakacji, kiedy odkryłam, iż tata przechowuje w piwnicy, stare, magiczne urządzenie- *gramofon. Na imię mu było... Artur. Artur Stereo dokładnie rzecz biorąc. ;)

*Gramofon- urządzenie służące do odtwarzania dźwięku z płyt gramofonowych(winyli). Inaczej mylnie nazywany adapterem. Jego przodkiem był fonograf opatentowany przez Thomasa Edisona.










Co jednak było lepsze, tata przytargał na górę także pokaźną ilość płyt winylowych! Bardzo się ucieszyłam, gdyż akurat czarne płyty wracają do łask, ale w bardzo okrągłych sumkach. Jest coś takiego w winylach: jakaś magia, duch starszych czasów, tajemnica. Druga sprawa to taka, że nie znalazłam w nich wiele dla siebie, gdyż reprezentują czasy młodości moich rodziców, ale przemilczmy ten fakt. Lepsze coś niż nic. 






-Myślisz, że będzie działać?
-Nie wiem. Zobaczymy.
Oboje zastygliśmy w oczekiwaniu. Choć sprzęt został przyniesiony i odrestaurowany w ekspresowym tempie na moje specjalne życzenie, widziałam, że tacie też zależy na odżyciu gramofonu. Ruszy czy nie? Oby, oby, oby... Tak! Udało się! I tym oto sposobem pierwszym winylem odsłuchanym przeze mnie osobiście na prawdziwym gramofonie była płyta Helicopters Porter Band'u. Wciąż pozostając w euforii z powodu korzystania z tego staromodnego sprzętu, postanowiłam opowiedzieć Wam troszkę co, po co i z czym to się je. Może nawet nie wiecie, jakie skarby kryją Wasze piwnice!

1. Gramofon- co do czego, jak i gdzie?
* Najważniejszymi elementami są :
  • ramię gramofonu z igłą: pozwoli na odtworzenie płyty poprzez osadzenie końcówki igły w rowku płyty i opuszczeniu jej przez specjalną wajchę;



  • tzw. talerz: miejsce, na którym umieszcza się płytę;




  •  "panel obsługi"(nazwa wymyślona przeze mnie!): pozwala na włączenie lub wyłączenie dostępu prądu do gramofonu, ustawienie odpowiednich obrotów, uruchomienie obrotów talerze oraz dostosowywanie głośności, brzmienia etc;



tutaj znajdują się przyciski (od lewej): do włączenia lub odłączenia prądu;  wyboru obrotów odpowiednich dla dużych płyt(33) i mniejszych- singli(45); uruchomienia obrotów talerza.


suwak umożliwiający rozłożenie głośności pomiędzy głośnikiem lewym a prawym.


suwaki służące do ustawienia natężenia dolnych brzmień, wysokich dźwięków oraz głośności.



wspomniana wcześniej wajcha- obrazek 1.- igła w górze; obraz 2. igła opuszczona do rowka.

  • solidna i mocna podstawa wyposażona w wibroizolatory- jest to potrzebne do dobrego odtworzenia zapisu z czarnych płyt. Gramofon wykonywany jest z ciężkich materiałów a izolatory zapobiegają przenoszeniu drgań z otoczenia.



2. Płyty winylowe- co to takiego?
* Płyta winylowa- inaczej zwana gramofonową- przeważnie okrągła płyta z analogowym zapisem dźwiękowym w postaci rowka.
Ich rodzajów, odmian i różnić pomiędzy nimi jest bardzo wiele, pojęć mądrze brzmiących również, ale opiszę je własnymi słowami, bo do cieszenia się dźwiękiem z płyty winylowej tylko tyle do szczęścia potrzeba. 
Każda płyta składa się z dwóch stron A i B oraz na swojej powierzchni ma wyżłobione rowki, w które wkładamy igłę, gdy chcemy posłuchać nagrania.
*Podział:


  • Longplay(duża czarna płyta): płyta długogrająca, o sporej średnicy. Na jednej stronie mieści się około pięciu (z poprawką 1+, 1-) standardowej długości utworów. Do niej wybieramy opcję 33 obrotów na minutę na "panelu obsługi".










  • Singiel(mała płyta)- mały winyl, z większym niż w longplay otworem po środku. Każda strona zawiera jeden, maksymalnie dwa utwory. Odsłuchuje się ją przy 45 obrotach na minutę. Żeby położyć ją na talerzu, przynajmniej w moim typie gramofonu(<3 Artur Stereo), należy najpierw położyć na metalowym punkcie wystającym z talerza takie coś:




Dopiero wtedy układamy winy, opuszczamy igłę na rowek i wciskamy START.









3. Słuchamy- czyli co po kolei wciskamy.
*Oczywiście kolejność niektórych czynności może być zamienna, zależy od użytkownika. Przedstawię Wam mój schemat, krok po kroku, odtwarzania płyt winylowych(pomijam montaż sprzętu, podpięcie wtyczki do gniazdka z prądem i podpięcie głośników dołączonych do gramofonu).


  1. Naciskam przycisk ~, aby włączyć urządzenie zapewniając dopływ prądu.
  2. Wybieram odpowiednie obroty, ewentualnie układam na talerzu nakładkę do singli.
  3. Układam igłę w odpowiednim rowku(dalsze rowki to analogicznie kolejne utwory z płyty).
  4. Opuszczam igłę do rowka( z użyciem wajchy).
  5. Sprawdzam rozłożenie dźwięków na głośnikach.
  6. Wciskam START.
  7. Podczas słuchania pierwszej piosenki koryguję ewentualne ustawienia brzmienia i głośności.
  8. DELEKTUJĘ SIĘ MAGIĄ OLDSCHOOL'OWEGO BRZEMIENIA! :)
    Co w mojej płytotece? Różne różności i wiele skrajności podebranych  rodzicom(się zrymowało nawet!). Chciałabym powiedzieć, że mogę się nią pochwalić, ale w dobie dzisiejszej muzyki nie wiem, czy jest ona dużo warta w oczach innych. Znajdują się tam m.in: Marek Grechuta, Józef Skrzek, ballady Coehna w wykonaniu Macieja Zembatego,Queen, kilka płyt z kolędami, Foreginersi... Najwięcej posiadam albumów Johna Portera(solo lub z Helicoptersami). Należą z całą pewnością do mojego taty, który w młodości lubił ten zespół, jeździł na koncerty, zdobywał płyty(wtedy wcale nie było to takie proste) oraz autografy. Szczególnie przypadła mi do gustu It's A Kid's Lifektóra, jak potwierdza tytuł, opowiada o szczeniackim życiu.



Dlaczego tak mi się spodobała? Po pierwsze- przez oprawę. Szata graficzna, opracowanie tekstów piosenek, słowa od samego Portera są wprost genialnie, prześlicznie zrobione. Po drugie i ważniejsze- dzięki utworom, a przede wszystkim tekstom. Muzyka jest zabawna, wesoła, dynamiczna, a słowa faktycznie opierają się na rozumowaniu z czasów szkolnej bandy. Bardzo, bardzo pozytywna: zdecydowanie polecam na takie szare dni jak dziś, gdy masz wrażenie, że nikt nie rozumie twojej niechęci do życia i nauki. :)






  
      Ode mnie to tyle w sprawie gramofonów, winyli i dawnej muzyki. Mam nadzieję, że tych, którzy nie mieli pojęcia do czego przypiąć te nazwy, trochę zapoznałam z tematem, a tych, którzy wiedzą i coś im świta, że to gdzieś głęboko zakopane leży na strychu czy w piwnicy, zachęciłam do poszperania w domowych szpargałach. Na prawdę wiele przyjemności daje odsłuchanie muzyki w nietradycyjny sposób- z kolejnymi obrotami płyty przenosimy się w co raz bardziej magiczny świat; atmosfera panująca przy pracy gramofonu jest niesamowita! Tak, magia. Myślę, że to najodpowiedniejsze słowo dla dźwięków zatrzymanych na winylach. Jednak to Wy sami musicie zdecydować:

 





       

 VS.
















(Zdjęcia, za wyjątkiem obrazku przedstawiającego radio, są moją własnością i mojego autorstwa. Radio zostało zaczerpnięte z grafiki Google'a!)

Pzdr, Pta_szysko. :)

14 komentarzy:

  1. Gratuluję takiego "znaleziska" :)
    Taka duża płyta, a pomieści tylko 5 piosenek, podczas gdy zwykła, mała CD zmieści nawet 20. Czasami nowe wynalazki okazują się lepsze, ale w tych starych tkwi magia. Nawet w takich dawnych kasetach mojego rodzeństwa, które przypominają mi dzieciństwo i hity sprzed 15 lat :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Natalio: bardzo dziękuję za komentarz! Kolejny! :) Widzę, że aktywnie odwiedzasz bloga, bardzo mnie to cieszy.
    Fakt, faktem- technika trochę przestarzała, ale za to jakie design! W tej kwestii płytki CD, choć pojemne, nie dorastają winylom do pięt, nie sądzisz? :)
    Tak, kasety też. Jakie były Twoje przeboje? Bo ja do tej pory uśmiecham się na wspomnienie Smerfnych Hitów ! :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo, takich przebojów to bym mogła wymieniać chyba z 50 jak nie więcej :D
    Chciałabym zrobić o nich kiedyś post na moim blogu, ale na to przyjdzie jeszcze czas.
    Nie ma za co, staram się odwiedzać, czytać i komentować nowe posty obserwowanych blogów, a na twojego zajrzę na pewno jeszcze nie raz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I jeszcze bym zapomniała: ładnie zmieniłaś wygląd bloga.
    Chociaż ja bym przestawiła gadżet z obserwatorami pod zakładkę "O mnie", bo na nagłówku jest trochę niewidoczny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki. :)
    Na pewno skorzystam z Twoich rad. ;D
    no i czekam na nowy wpis u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Gramofon to jest coś cudownego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję, miło mi! :D
    A słuchanie płyt z gramofonu to jest naprawdę super przeżycie! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mmm... Zacny wpis, zacny!
    - tajemniczy, przystojny brunet.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, już ja znam tego przystojnego bruneta. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku! Gramofon. Matko. To. Jest. Cudowne. Urządzenie. Ale Ci zazdroszczę. Będę wiedzieć przynajmniej co kupić Ci na urodziny. ;D
    Asia, jesteś moim mistrzem Paint'a! ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki Kermit :D Też jestem z siebie dumna, że chociaż tyle potrafię po infie z panem L. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie widziałam gramofonu z bliska. Te płyty jednak mają coś w sobie ^^ ja bym je pewnie jednak wykorzystała do ozdoby wnętrza ^^ czasami na strychu można znaleźć totalnie dojechane skarby.
    pretty-and-colour.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnie nieraz wrócić do czegoś z przeszłości. Taka magia. Choć wolę żyć w świecie z rozwiniętą techniką. Dzięki temu mogę poznawać tyyyyle muzyki, nie wychodząc z domu :)

    Ja zaszalałam i obejrzałam tyle tylko w tym tygodniu. Wcześniej tragedia - zero książek, zero filmów. No, ale teraz zamierzam czytać i oglądać systematycznie :) Myślę, że to ciekawsze niż zakuwanie.
    Pozdrawiam :)
    Btw. Weryfikacja obrazkowa jest męcząca.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hm... Masażer? Może, może. Ostatnio często boli mnie głowa, a leki zbyt niszczą mi żołądek. :o

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.
Za słowa miłe i te krytyczne.
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać dalej! :)