sobota, 2 marca 2013

Welcome to their life.

        Pięciu chłopaków z kraju czerwonego liścia klonu. Wspaniali, pozytywni i wyjątkowi. Ja mówię tak: jak chcę po prostu cieszyć się dniem, dźwiękiem, załapać trochę energii, usłyszeć jakąś historię to włączam właśnie ich. Dlaczego? Ponieważ mają prosty plan, pomysł na życie- dobry rock i punk. I jest to, dosłownie, bardzo prosty( i piękny!) plan. O kim mowa? Oczywiście o SIMPLE PLAN! 





Gatunek granej muzyki: rock, rock alternatywny, punk-rock,pop-rock, punk.

Powstanie zespołu: 
*rok 1999: Chuck Comeau, Jeff Stinco i Sébastien Lefebvre, dawni szkolni koledzy, zakładają zespół. Dołącza Pierre Bouvier- znajomy Chucka z ich poprzedniego zespołu Reset- który początkowo miał pełnić rolę gitarzysty, głównie basisty. Wolał jednak śpiewać, gdyż to nie ograniczało go, bądź co bądź, ciężkawym sprzętem muzycznym. Tak więc zwolnił się jeszcze jeden etat- zespół bez gitary obejść się nie może. :) Miejsce zajął David Desrosiers. 
Nazwa: Simple Plan było początkowo nazwą roboczą wziętą z filmu o takowym tytule. Ponieważ się przyjęła, została już na stałe.
Członkowie: 
*PIERRE BOUVIER- wokal, od czasu do czasu bierze do ręki gitarę.



*DAVID DESROSIERS- gra na basie, robi chórki, czasem śpiewa jako drugi wokal. 


*JEFF STINCO-  gitara prowadząca.


*SÉBASTIEN LEFEBVRE- robi chórki, gra na gitarze rytmicznej.


*CHUCK COMEAU- perksusja.



        
      Nagrali cztery albumy studyjne- No Pads, No Helmets... Just Balls (2002), Still Not Getting Any...(2004), Simple Plan(2008), Get Your Heart On (2011)- oraz dwa koncertowe: z występu w Japoni w 2002 roku(w tym samym roku wydany) oraz z produkcji MTV Hard Rock Live trzy lata później. O czym śpiewają? Po prostu o życiu. O emocjach, relacjach międzyludzkich, zabawnych wydarzeniach, o przeżyciach, o problemach dotyczących całej ludzkości, także o sobie samych... O czymś co jest normą; jest zrozumiałe dla zwykłych ludzi, więc automatycznie chcą o tym słuchać coraz więcej, więcej, więcej... I tak Simple Plan się kręci! A raczej wciela w życie piątki zwariowanych muzyków! 




Szczerze muszę przyznać, że za bardzo obeznana w dyskografii Plan'u nie jestem, gdyż dopiero od kilku miesięcy mam przyjemność "żywić" się ich twórczością, ale zdążyłam już wyrobić sobie pewne zdanie, znaleźć ulubione kawałki... Jedno jest pewne- kilkadziesiąt piosenek ma swoje stałe miejsce na moim dysku. Parę z nich chciałabym Wa pokazać:

Pierwsza znalazła się już na samym początku tego wpisu- Welcome To My Life.  Właściwie moja ulubiona- zawsze zwieńcza spotkania z tą grupą. Była drugą, oczywiście po Summer Paradise( feat. Sean Paul, K'naan), piosenką, którą odsłuchałam i od razu zapadła mi w pamięć. Chwytliwy rytm, fajne gitary, wokal przyjemny.. Generalnie, jakby to powiedział Czesław Mozil, bardzo smaczny kawałek. Najlepszy jednak jest tekst. Welcome to my life opowiada o problemach, o odrzuceniu, depresji, kłamcach, ciężkiej pracy. O życiu kogoś, kto nie pochodzi z wyższych, bogatych sfer. Większość ludzi doznaje w pewnym momencie swojej egzystencji podobnych uczuć- kryzysu, załamania, bezsensowności. Pointa bardzo zaskakuje: nigdy nie czułeś się tak źle jak ja- mówi do nas bohater- i nie poczujesz. Bo to moje życie, poznaj je.



Następnie w rankingu stawiam This Song Saved My Life z ostatniego krążka Simple Plan'u. Początek liryczny, wolniejszy, stonowany i statyczny. W refrenie słyszymy już wyraźniejsze akcenty perkusji; instrumenty stają się po prostu wyraźniejsze, ale utwór cały czas pozostaje w podniosłym tonie. Ta piosenka absolutnie nie jest zabawą. Jest po prostu smutną prawdą, co znakomicie pokazuje załączony przeze mnie teledysk(zespół pozostaje partnerem takich akcji jak Walk Free czy USAID).  Za dużo nie chcę zdradzać, sami musicie go obejrzeć, aby to poczuć. Utwór jest dla mnie bardzo ważny. Prawdopodobnie dlatego, że mam podobne podejście do muzyki, jak już być może zapewne zauważyliście. Wierzę, że potrafi uratować człowieka, podnieść go z najgorszego dołka i podać mu rękę nawet po najboleśniejszym upadku w całym swoim życiu. Po prostu rozumiem, o czym naprawdę śpiewa Pierre i doceniam poruszenie tej kwestii. But it came on just in time, this song saved my life.


Jeśli idziesz właśnie do szkoły, nic Ci się nie chce, a buzia sama rozciąga się w wielkim ziewnięciu, to Can't Keep My Hands Off You (feat. Rivers Cuomo) jest w sam raz dla Ciebie! Kawałek, bądź co bądź, o małym podtekście erotycznym, jest bardzo dynamiczny, spontaniczny, pełen energii, skoczny, szybki, wypełniony naprawdę mocnymi rockowymi riffami. Opowiada o miłości, o gościu, którzy wszystko rzuca dla swojej wspaniałej i zapewne pięknej dziewczyny. Nie myśli o picu, jedzeniu, graniu, praniu, kumplach, pracy, rachunkach- standard w przypadku mocnego odurzenia miłosnego. Największe wrażenie robi początek- zaczyna się jak nędzna i niemrawa balladka, aby po kilkunastu sekundach muzycy mogli zrobić wspaniały zwrot akcji i dać czadu tak, że nogi same rwą się na parkiet!




Kolejny utwór, naprawdę zasługujący na szacunek, to piosenka Crazy. Simple Plan musiał wykazać się odwagą, by zaśpiewać o problemach psychicznych dotykających większość nastolatek oraz aby mocno skrytykować do niedawna wszędzie obowiązujący kanon piękna "size 0". Ludzie mają klapki na oczach. Widzą i słyszą to, co chcą; olewają dosłownie wszystko, co rzekomo ich nie dotyczy. Jesteśmy egoistycznymi ćpunami uzależnionymi od porażek oraz biedy innych. Cholernie zajęci sobą, nie dostrzegamy tragedii jaka dotyka społeczeństwo. Tragedii, która na pewno je zrujnuje. Ale jak mamy pomóc sobie i innym, skoro w ogóle nie wiemy(a raczej nie chcemy wiedzieć) w czym problem? Oto największy paradoks XXI. wieku.



Odchodząc trochę od mrocznych klimatów, przejdźmy do piosenki, którą ostatnio najczęściej odtwarzam i z którą utożsamiam się w pełnych stu procentach. Shut Up! będąca jednym z singli promujących trzecią płytę zespołu, jest genialna. Utrzymana w wesołym, stanowczym klimacie; generalnie mam wrażenie, że bohater pokazuje wszystkim środkowy palec i mówi: będę po prostu sobą, a wy róbcie co chcecie! Nikt nie będzie Ci mówił jak masz żyć, co masz robić, kim być; nie może Cię zrównywać z ziemią i mieszać z błotem. Możesz mieć o mnie opinię, ale ja mogę mieć ją w dupie. Dosłownie. Nie warto się przejmować kimś, kto nie jest dla Ciebie ważny- najważniejszy dla siebie powinieneś być ty sam. Gdyby było inaczej połowa z nas chodziła by na terapię do psychiatry, który sam się leczy.


File:StillBotGetingTourEdition.JPG




Następną wyróżnioną przeze mnie kompozycją jest Summer Paradise. Głównie dlatego, że zwyczajnie nie mam bladego pojęcia, co ona robi w dyskografii Simple Plan'u. Słoneczne reggae? Czemu nie! Jak widać grupa siedząca w rocku i punku potrafi zrobić też coś kompletnie odmiennego! Czy to dobrze? Odpowiedź nasuwa się sama, zważając na to, że Summer Paradise- feat. K'naan, Sean Paul(choć częściej wymienia się tylko tego ostatniego)- było jednym z największych hitów minionego lata. :) Kawałek stanowi przede wszystkim wakacyjne wspomnienia: oczywiście gdzieś zagubioną miłość, zachody słońca, piasek, woda, drzewa, pierwszy pocałunek... Bohater tęskni za tym wszystkim, chce, a nawet zamierza, tam powrócić. Po prostu wakacyjny raj nie tylko w słowach, ale, dzięki muzykom, także w uszach! I gotta find my way back. Back to summer paradise! 



Trzeba przyznać, że mroczne klimaty porażek, załamań, nieszczęść, żalu, bezradności i miłości napotykającej znaczne przeszkody. Utwory są jednak zaaranżowane tak kapitalnie, przesycone charakterystycznymi osobowościami Plan'u, iż przygnębienia raczej nie da się odczuć. Wręcz przeciwnie- raczej emanują wzruszeniem, budzą współczucie albo po prostu są przyjemne dla ucha pomimo poważnych tekstów. Nie inaczej jest w przypadku Untitled. Błędy, niemożliwość cofnięcia czasu, ciągłe rozpamiętywanie, niedowierzanie, brak determinacji, by wybaczyć samemu sobie i zacząć wszystko od nowa. Rzeczy banalne, będące dość powszechnym tematem w branży muzycznej. Simple Plan robi to jednak tak, że absolutnie nie można użyć słowa kicz, banał, ckliwość, nuda. Po prostu nie wypada



Kolejny utwór, który bardzo mnie porusza, autentycznie sprawia, że łezka kręci się w oku- Perfect. Ciężko opisać to dzieło, bo co można powiedzieć? Akceptacja ze strony rodziców stanowi kompletnie minimum tego, czego mamy prawo od nich oczekiwać. Pozwólcie, że o miłości już nawet nie wspomnę. Cała kompozycja jest przeprosinami. Za co? Przepraszam tato, że nie umiem być dla ciebie idealny. Tyle w tym temacie.



When I'm Gone jest zdecydowanie bardziej krzepiące. To rodzaj wezwania skierowanego do wszystkich ludzi: chodźcie! Nie oglądacie się za siebie, bo życie wam umknie przed nosem. Masz wybór, który zależy tylko od ciebie! Bardzo podoba mi się ten kawałek, ponieważ pokazuje zdrowe podejście do całego chaosu, który nas aktualnie ogarnia. Coś ci się nie podoba- zostaw to za sobą! Nie odnajdujesz inspiracji? Szukaj dalej, ale to miejsce opuść, bo ono na nic się nie przyda. Motyw uwolnienia się z klatki, która uciska skrzydła. Piękny, prawdziwy i potrzebny do zrozumienia, aby naprawdę życie P-rzeżyć, a nie tylko p-rzeżyć. Tęsknota się pojawi, ale to normalne. Zostawisz swoich ludzi tu, ale tam pojawią się następni. Najważniejsza jest wolność, natchnienie, fascynacja. Musimy ruszyć naprzód. The world is calling out!






      Simple Plan ma znacznie więcej utworów, którym warto się przyjrzeć. Różnorodność formy, tematu, wiele odmian rocka czy punku, które prezentują muzycy, pozwalają na to, aby ich magia dotarła do naprawdę wielkiej ilości słuchaczy z całego świata. I faktycznie- ludzie doceniają ich twórczość, kilkanaście piosenek zostało wykorzystanych w filmach lub specjalnie do nich nagranych, bilety na koncerty rozchodzą się jak świeże bułeczki, płyty wydawane są wielkimi nakładami. Plan odwiedził także Polskę, już kilkakrotnie, a koncerty przeważnie odbywały się w Warszawie. Jeśli nie wizytę na jakimś koncercie( jeśli będzie, a na razie nie mam takiej informacji, to sama się wybiorę), to serdecznie polecam chociaż wklepanie ich nazwy w You Tube czy ściągnięcie płyty na twardy dysk. Naprawdę warto, bo chociaż nie wszystkie kawałki są arcydziełami o największych ambicjach, to Simple Plan gra tak, że po prostu zaczynasz cieszyć się dźwiękiem. A to w muzyce właściwie najważniejsze. :)

 




(Zamieszczone zdjęcia i filmiki nie są mojego autorstwa i nie należą do mnie. Obrazki znalazły się dzięki wklepaniu w grafikę Google'a  odpowiedniego hasła( nazwy, nazwiska, miejsca, daty); filmy video pojawiły się dzięki blogger'owej funkcji umieszczania plików z portalu YouTube!)



Pzdr, Pta_szysko. ;)

4 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tym zespole. Ogólnie nie jestem "na czasie z muzyką", nigdy nie przywiązywałam do niej większej wartości. Widzę,że ty przeciwnie. Żyjesz muzyką, a muzyka żyje w Tobie :3
    Pierwsza piosenka, którą zaproponowałaś jest świetna :D

    pretty-and-colour.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Om om om. Odwiedzam bloga w poszukiwaniu nowego posta :]

    pretty-and-colour.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mixe czary mary- mówisz, masz! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam gości. Choć nie wszystkie piosenki znałam. A Summer Paradise jakoś do mnie nie przemawia.
    Ale pierwsza...:) Albo Perfect.
    Dodałabym tu jeszcze "Save you" :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.
Za słowa miłe i te krytyczne.
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać dalej! :)