sobota, 27 kwietnia 2013

Jason Mraz- eksperyment, który przerodził się w fascynację.

  

    Jason Mraz. I pomyśleć, że jeszcze kilka tygodni temu to nazwisko nie mówiło mi kompletnie nic... Eksperyment, który przerodził się w fascynację- właśnie tak opisałabym moją "znajomość" z tym muzykiem. Eksperyment, gdyż jest to postać, którą po raz pierwszy w historii bloga opisuję na "zamówienie". Poprosiła mnie o to Natalia, użytkownik Kermit <blog Nieme litery>, więc pomyślałam- czemu nie. Właściwie najpierw sądziłam, że będę pisać na jej prośbę, lecz szybko okazało się, że zrobię to całkowicie z własnej inicjatywy oraz z wielką przyjemnością. Fascynacja- Jason Mraz okazał się genialnym talentem oraz wspaniałą osobowością! Pierwsze skojarzenia na jego temat? Naturalność. Harmonia. Charyzma. Żeby narobić Wam "smaka" na jego głos, zamieszczam taki mały trailer dzisiejszego posta- hymn USA w wykonaniu Mraza, który pokazuje, iż nie ma on nic do ukrycia, a jego głos jest w pełni prawdziwy i piękny!




PODSTAWOWE INFORMACJE:
*urodził się w czerwcu 1977 roku w USA, stanie Wirginia,
*swoją pasję początkowo realizował jako śpiewający kelner w San Diego,
*za start jego muzycznej aktywności na rynku uważa się rok 1996, ale karierę rozpoczął w 2002 wraz z podpisaniem kontraktu z wytwórnią Elektra Records,
*zajmuje się bardzo różnorodnymi gatunkami takimi jak np. pop, rock alternatywny, alternatywa, pop-rock czy też tak zwany "biały soul",
*przede wszystkim śpiewa, komponuje i pisze teksty, lecz także gra na gitarze, ukulele, mandolinie etc.,
*współpracował z takimi artystami jak(UWAGA!): The Rolling Stones, Bob Dylan, Gavin DeGraw, The Ohio Players czy Colbie Caillat,
*ma na swoim koncie dwie statuetki Grammy za utwory pochodzące z płyty We Sing. We Dance. We Steal Things,
*jak na tak młodego muzyka ma nieprawdopodobnie bogatą oraz długą dyskografię,
*poza graniem, śpiewaniem i pisaniem, Jason interesuje się fotografią, gra w Scrabble, surfuje i kocha koty,
*najważniejsze! Jason Mraz jest chodzącą MUZYKĄ! <3





        Nie jest to człowiek szablonowy, nie da się go wpasować w jakiś schemat, zamknąć w kilku słowach. Nie zamierzam też tego robić- poświęcę Jasonowi sporo miejsca, gdyż na to zasługuje, a Wy zasługujecie aby go poznać! Przedstawię go Wam nieco niestandardowo, inaczej niż wszystkich poprzednich wykonawców. Na czym będzie polegała różnica? Nie będę komentować, opisywać treści każdego prezentowanego utworu- wydaje mi się to zupełnie niepotrzebne, gdyż mogłoby zabić jego czar, mgiełkę szczęścia, którą rozpryskuje wszędzie, gdzie go słychać. Poza tym nie o to chodzi, chodzi o jego wyraz. Mam nadzieję, że Kermit nie będzie miała mi tego za złe, a dla wszystkich zainteresowanych- teksty są ogólnodostępne w Google'ach lub przy video na portalu You Tube. Zatem do dzieła!

1. A Jason Mraz Demonstration(1999). Jest to krążek będący EPką, minialbumem, który zawiera osiem kawałków.  Powstał zupełnie niezależnie i stanowi pierwsze namacalne dzieło artysty. 


  • Bright Eyes z numerem piątym to bardzo przyjemna, akustyczna, nowoczesna ballada. Mraz zaraża swoim ciepłym głosem, prezentując wysoką linię melodyczną, pięknymi wyciągnięciami i zaskakująco czystym dźwiękiem! Wiecie co myślę? ;) Chłopak z gitarą byłby dla mnie parą!


  • Drugim kawałkiem z tego albumu, który chcę wstawić jest The Right Kind często z dalszym ciągiem tytułu Of Phrase.  Przykuła moją uwagę bardzo ciekawym pomysłem- śpiew momentami przechodzi w melorecytację. Dźwięki są nieco niższe, moim zdaniem dużo bardziej naturalne niż w piosence powyżej. Głos Jasona jest trochę zawadiacki, w kompozycji słychać flow, choć bynajmniej nie ma ona nic wspólnego z hip-hopem. Piosenka jest dynamiczna, słychać też bardzo niekonwencjonalne efekty jak na przykład pogłos w pierwszej partii. Utwór, jak to się mówi, do tańca i do różańca.

(live z House of Blues w Anaheim)



2. Jason Mraz- (Live).(2002) Drugi, tym razem pełnowymiarowy, krążek Jasona Mraza. Jak sam tytuł podpowiada, zawiera on kawałki z live'ów. Płyta na pewno ważna dla muzyka, gdyż jego produkcją zajął się właśnie sam Jason wraz z Jerrym Lindhal. Piętnaście wspaniałych utworów. Piętnaście wyjątkowych- każdy zapis wykonu na żywo jest więcej warty niż płyta nagrana w studio z możliwością tysiąckrotnych poprawek oraz retuszów. [Piosenki z tej płyty wstawiam rzeczywiście w postaci live, lecz nie wiem na pewno, czy właśnie ten dany wykon znalazł się na płycie, czy inny.]





  • 1000 Things. Piosenka, która, jak zorientowałam się przeglądając komentarze przy pliku na YT, znaczy dla niektórych bardzo wiele, bardzo zjednała sobie przychylność fanów. Grana na klasyku, zawiera klimatyczne intro, jest bardzo nastrojowa, króluje w niej delikatność, miłość oraz piękno. Jason Mraz wciąż zadziwia mnie perfekcyjnością swoich górnych partii wokalu. Mężczyźni rzadko mają tak śliczne góry. Miło się słucha, miło się patrzy. Wybrałam live z występu w Nowym Jorku'08, gdyż ta kameralna wersja dużo bardziej spodobała mi się niż ta ze sceny okraszonej kłującymi reflektorami i otoczonej rozwrzeszczanym tłumem, choć trzeba przyznać, że co wersja, to inny nastrój utworu.

(live, Java Joe's)



  • Nareszcie! Okazuje się, że Jason Mraz jest prawdziwym artystą o wielu obliczach. Po tych tabunach lirycznych, spokojnych kawałków przychodzi czas na Common Pleasure! Pojawia się fajny, szybszy riff, bębenki, które nadają muzyce lekko dziki, afrykański rytm. W tym kawałku Jason się nie rozczula, roztkliwia: jest akcja, od razu następuje reakcja. Chociaż jak znam Mraza, to ile nagrań Common Pleasure, tyle samo klimatów tego utworu. Ale taki właśnie powinien być artysta. Zaskakujący i trochę nieobliczalny!
(live- Java Joe's w San Diego)

(live w Eagles Balroom, USA)


3. On love, in sadness(the minor ep inf f)(2001). Kolejna EPka w dorobku muzyka. Sześć krótkich kawałków, a wśród nich oczywiście tytułowy- On Love, In Sadness. Wiele osób podważa wartość minialbumów. Twierdzi, że piosenki nagrane są byle jakie. Że artyści wydają je tylko dla kasy, nie mając pomysłu na więcej, nie mając kawałków na pełną płytę. Nie podzielam tego zdania. Fani kochają EPki tak samo jak długogrające krążki. Skoro muzyk ma coś do przekazania tu, teraz, natychmiast, to po co ma to dusić w sobie? Jeśli tylko po to, aby zadowolić niedowiarków- naprawdę nie warto!



  • Galaxy. Bardzo, bardzo przyjemna piosenka. Króluje w niej wokal, gitara to tylko akcenty, minimalny akompaniament. Co sam twórca myśli o tym utworze? Galaxy was the first song I wrote where I thought... This might really be fun. I cóż, wyszedł z tego naprawdę świetny kawałek, nieprzekombinowany, dobrze pomyślany, pokazujący jak można dobrze pobawić się kompozycją. Posłuchajcie sami!



4. Mraz bardzo pracowicie "wszedł" w XXI wiek. Już kilka miesięcy po on love, in sadness ukazuje się album studyjny Sold Out(2002). Zawiera czternaście pozycji nagranych w wersji stereo, niektóre tytuły widniały na wcześniejszych produkcjach. Nie jest to zbyt znany album, podobnie jak wszystkie wcześniejsze, gdyż powszechnie dostępne mądre strony internetowe za debiutancki krążek Jasona podają dopiero kolejną płytę. Wielki błąd, umniejszanie artyście moim zdaniem. Cóż. W kwestii muzycznej, szczerze odradzam ciocię Wikipedię. Fakt, że Sold Out pochodzi z niezależnej wytwórni zupełnie niczego nie zmienia. 




  • No Doubling Back, kawałek z numerem 5. Jest połączeniem lirycznej historii z żywszym tempem. Wyszło całkiem przyzwoicie, tym bardziej, że możemy podziwiać wspaniałe umiejętności instrumentalne artysty. Ciepły głos Mraza sprawia, że piosenka ma bardzo pozytywny wydźwięk. Zaskakuje mnie płynnym przechodzeniem z niższych dźwięków w wyższe partie. Co jeszcze na plus? Utwór wpada w ucho, zapada w pamięć, a Mraz zdecydowanie przełamuje typowy schemat piosenki, dodając pewne frazy tylko od siebie. Z tym trzeba się chyba urodzić. ;)

  • Kolejnym numerem, który przykuł moją uwagę, był numer zatytułowany Better. Głownie dlatego, że słychać w nim... smutek. Jest to jeden z ciemniejszych utworów, pełen uniesienia, dramatu. Po prostu o tym, że życie jest ciężkie. Wszyscy mówią: będzie lepiej! Ale czasem należy się poddać, zostawić to w cholerę. Prześliczna gitara akustyczna, wspaniałe przejścia legato dodają temu utworowi jeszcze więcej klimatu! Co dla mnie najważniejsze- wydaje mi się, iż Better jest czymś osobistym. Coś tylko i wyłącznie od Mraza- mamy ogromny zaszczyt, że możemy to od niego dostać.  




(live, Java Joe's 2001)


5. Krążek Waiting for My Rocket to Come(2002)  to właściwie pierwszy w pełni zakontraktowany album Jasona Mraza. Produkcją zajęła się wytwórnia Elektra Records. Zrzeszenie wydawców muzyki zza oceanu, RIAA, uznało tę płytę za platynową dwa lata po jej wejściu na rynek. Sam Jason śpiewał po prostu dlatego, że to kochał(!): Nawet nie marzyłem, że moje piosenki znajdą się na listach przebojów, albo, że będę udzielać wywiadów. Byłem po prostu muzykującym kelnerem. 







  • I'll Do Anything to utwór, przy którym słuchacz dobrze się bawi i przy którego tworzeniu na pewno świetnie bawił się Mraz! Dlaczego? Nad tym numerem pracował wspólnie z przyjacielem oraz byłym współlokatorem, więc o żadnych spięciach nie mogło być mowy. Piosenka zawiera trochę reggae'owego rytmu, co sprawia, że tekst oświetla kilka mocnych promieni słonecznych. W I'll Do Anything Mraz ma bardzo chłopięcy, młodzieńczy wokal. Bo choć ma spore umiejętności wie, że czasem mniej znaczy lepiej!

 

  • Ta płyta muzyka na prawdę nie jest zbyt na poważnie. Nie jest przepełniona dramatycznymi piosenkami o miłości, tragizmem ani sentymentalnym brzdękiem gitary. Oczywiście nie obrażam takiej wersji Jasona, ale cieszę się, iż Waiting for My Rocket to Come jest inna od wcześniejszych krążków. Lekko roztrzepana, zabawna, spontaniczna- tak, jakby pewnego dnia Mraz wyszedł na słoneczną ulicę San Diego i po prostu zaczął grać dla zabicia czasu oraz dla uciechy innych ludzi. I tak samo kolejna piosenka, Too Much Food, jest zupełnie na luzie. Choć absolutnie nie jest banalna, niesie ze sobą przekaz. Utwór z gatunku pop-rock świetnie nadaje się, aby szczerze opisać współczesny styl życia, choć oczywiście tytuł stanowi pewną metaforę. 
(Live z Java Joe's'02)

  • The Boy's Gone. Przedostatnia pozycja albumu. Tym razem muzyk pokazuje swą liryczną, klasyczną stronę. Piosenka, moim zdaniem, bardzo w jego stylu- gitara gdzieś tam w tle, tylko dla podkreślenia profesjonalnego, naturalnego wokalu. Czasem mam wrażenie, że instrumentu w ogóle mogłoby by tam nie być. Delikatne dźwięki w połączeniu z barwą głosu Jasona potrafią na prawdę wzruszyć. 


6. Tonight, Not Again: Jason Mraz Live at the Eagles Ballroom(2004). W tym przypadku tytuł mówi dosłownie wszystko. Płyta z 2004 roku, wydana również dzięki współpracy z Elekra Records, zawiera nagrania z występów w Eagles Ballroom'04. Zawiera piętnaście pozycji całkiem live. Płyta jest doskonałym potwierdzeniem, że Mraz może i był kelnerem, ale teraz pokochał scenę, a ona, wraz z publiką, pokochała jego. ;)


  • Absolutely Zero.

  • Common Pleasure- uwielbiam tę piosenkę! :)


7. Extra Credit (EP). Kolejna EPka, tym razem promująca zbliżający się wielkimi krokami nowy album artysty. Nakład nie był zbyt duży, chodziło raczej o możliwość darmowego jej pobrania w podziękowaniu dla fanów za tak wczesne zamawianie jeszcze nie wydanej płyty. Zawiera trzy utwory. 




8. Krążek Jasona, z taką niecierpliwością oczekiwany przez słuchaczy, zyskał duże uznanie. A nawet bardzo duże- płyta Mr.A-Z(2005) została nominowana do nagrody Grammy w kategorii Najlepszy Album Roku, a jej producent otrzymał nominację jako ewentualny Najlepszy Producent Roku. Tym razem skończyło się tylko na wytypowaniu, ale to i tak duży sukces dla tak niekomercyjnego muzyka. Sam tytuł już jest intrygujący, podobnie jak piosenki, które zachwyciły cały świat. 




  • Worldplay jest drugą pozycją na liście. Chyba moją ulubioną z tego albumu. Pokazuje cały urok muzyka, jego wspaniałą osobowość. Piosenka nie jest statyczna, idealnie harmonijna- została "złamana" w przepiękny sposób. Bogactwo instrumentów stanowi bardzo dobry akompaniament do wokalu Mraz'a, który sam się nim bawi, można odnieść wrażenie, że niektóre frazy wymyślił na poczekaniu. Co najważniejsze, utwór jest żywy, słoneczny, po prostu genialnie pomyślany!



  • Następna wybranka z Mr.A-Z, która może się tu znaleźć, absolutnie mnie zaskoczyła. Jest nowa, zupełnie inna niż wszystkie dotąd, zwłaszcza w kwestii muzycznej. Wsłuchując się w sam początek, mam wrażenie, że melodia pasowałaby do... tańca towarzyskiego! Utwór trochę przydymiony, Jason romantyczny, liryczny, pięknie eksponuje główne partie swojego wokalu, czasem dodając lekkie vibrato. Piosenka naprawdę cudna, wspaniała na deszczowe wieczory przy blasku świec. ;) Ah i tytuł oczywiście! Bella Luna.   




  • Mr. Curiosity- numer, który również musiał się tu znaleźć. Tym razem rolę przewodnią pełnią klawisze: pięknie wyeksponowane w intro oraz towarzyszące wokaliście przez prawie cztery minuty. Piosenka naprawdę ciekawa, mająca wiele zaskakujących chwil, jak na przykład operowy głos w jednym fragmencie. Mr.Curiosity to także niestety, lub właśnie "stety", smutna, wzruszająca pozycja. Efekt na pewno nie zostałby osiągnięty bez magicznych umiejętności Jasona, płynnego przechodzenia między oktawami. Jeśli wcześniej pisałam coś o zaskoczeniu, myliłam się- to jest dopiero zaskakująco zaskakujące. ;)


9. Geekin'Out Across the Galaxy[EP](2006). Mały album z sześcioma kawałkami ,pochodzącymi głównie z nagrań z długiej trasy koncertowej  Mr.A-Z 2005.



  • Geek in the Pink. 

(świetne video, oglądnijcie koniecznie ;)!)

10. Kolejna płyta okazała się bardzo szczęśliwa dla muzyka. Przyniosła mu bowiem aż dwie statuetki Grammy. We Sing. We Dance. We Steal Things.(2009) stanowi na pewno bardzo oczekiwaną przez fanów i krytyków płytę, gdyż Jason narobił wszystkim "smaka", poprzedzając ją trzema EPkami - po jednej na każdy człon z tytułu(ukazywały się w czasie od marca do maja poprzedniego roku). Dwanaście nagrań, dwie perełki udekorowane nagrodą na gali Grammy Awards w 2010 roku.



  • Make It Mine. Dostało statuetkę za Najlepsze Męskie Wykonanie Pop. I faktycznie- kategoria nie została źle nazwana, jak na początku pomyślałam. Wykonanie z pewnością mogłoby towarzyszyć jakiemuś kinowemu hitowi, musicalowi czy też brać udział w krótkiej reklamie kawy. Nie jest to oczywiście złe, lecz jest piosenką pop, który średnio lubię. Na całe szczęście Make It Mine stanowi kompozycję Jasona- nie identyfikuje się z radiowymi kiczami. Tekstowi towarzyszy cały antruaż instrumentów, efektów dźwiękowych. Gdyby jeszcze miał choreografię (dzięki Bogu, nie miał!), byłby to mały, sceniczny performance.

  • Najlepszy Duet Wokalny Pop z gali wręczenia Grammy Awards 2010 również pochodzi z tej płyty. Mraz zaśpiewał razem z Colbie Caillat. Ich duet to piosenka Lucky, którą możecie kojarzyć z radio albo po prostu dlatego, że jest bardzo znana. Standardowo tematem jest miłość. Muszę przyznać, że wokal Jasona bardzo dobrze komponuje się z kobiecym głosem; jedynym zastrzeżeniem może być to, iż we wspólnych częściach w zwrotce artysta nie przebija się przez Colbie, a w refrenie Mraz przysłania piosenkarkę. Ogólna opinia? Przyzwoicie, ale nie wyjątkowo.

(Live z Las Veags'09)





11. Jason Mraz's Beautiful Mess: Live on Earth(2009). Krążek zawierający wykonania live. Został nagrany w sierpniu 2009 roku w Chicago- w Charter One  Pavillon. Oprócz szesnastu piosenek audio, na drugim krążku znajdują się zapisy video. Płytę wydała wytwórnia Atlantic, a producentem był Mraz we własnej osobie. 



  • The Dynamo of Voltion (DVD).

  • Sunshine Song (CD).




12. Kolejnym punktem w bogatej dyskografii Jasona jest, także kolejna, EPka Life Is Good(2010). Jak sama nazwa wskazuje, płytka obfituje w energetyczne, pełne pozytywnych haseł kawałki, do słuchania jedynie z różowymi okularami na nosie! ;)


  • Freedom Song.  Pierwsza piosenka na liście i od razu fantastyczna! Kermit określiła ją mianem ulubionej w swoich odpowiedziach do Liebster Blog. Słoneczny rytm, kompozycja, w której dużo się dzieje. Można jej posłuchać gdy nam smutno, źle lub gdy po prostu idziemy w poniedziałek o ósmej rano do szkoły, nieszczęśliwi, że wyciągnięto nas z łóżka. Utwór znalazł się także(i promował) kolejny, wtedy jeszcze nie wydany, album Jasona. Makes me feel good. <3

  • San Disco Reggaefornia- numer, obok którego po prostu nie da się przejść obojętnie. Jest taki ciepły, taki przyjemny: nogi same tańczą, usta same układają się w słowa tekstu. Przez część utworu, Jason bawi się melorecytacją, prawdziwy śpiew dominuje w refrenie. Panie Jasonie, trzy raz tak! Przechodzisz dalej. :D
(Live: Jason Mraz performing San Disco Reggaefornia @ EMU)



13. Love Is a Four Letter Word(2012). Jak dotąd najnowszy album studyjny muzyka. Wydaniem zajęła się znana Wam już wytwórnia Atlantic, a krążek dorobił się trzech singli. Rozszedł się w dużym nakładzie- trafił na drugą listę UK Albums Chart(listę najlepiej sprzedających się krążków w Wielkiej Brytanii), a przebiła go tylko Adele. Krytycy mieli już nieco podzielone zdania. Jedni pisali, że jego słowa w połączeniu z różnorodnością gatunków pokazują, że jest wspaniałym[miażdżącym]muzykiem(Caroline Sullivan The Guardian), inni natomiast, iż ten album jest pełen frazesów, trochę psychodeliczny nawet jak na standardy Mraza(Jon Caramanica The New York Times). Jak jest naprawdę? Musicie sami ocenić. Często prawda dla każdego jest inna!




  • I Won't Give Up był pierwszym singlem, który ukazał się do tej płyty. Jak dla mnie piosenka bardzo w typie Jasona Mraza. Liryczna, z lekką nutą dramatu, okraszona gitarowym brzmieniem. Wokalista bardzo dobrze stopniuje napięcie, operując natężeniem dźwięku, także emisją głosu. Jason ma wiele wrażliwości, empatii, odbiera świat, życie bardziej niż tylko jak zabawa i I Won't Give Up właśnie to pokazuje. 


  • Chciałam teraz wstawić coś zupełnie odmiennego. Żeby nie było, że Mraz to tylko śpiewa serenady w świetle księżyca! :) I tak trafiło do moich uszu Everything Is Sound.  Od razu, jak dla mnie, plus za tytuł! Piosenka żywa, ciepła, wesoła, bardzo motywująca do ruszenia tyłka z kanapy i zrobienia czegoś fajnego. Stanowi jeden z tych utworów, którym można przemówić do tłumu, sprawić, że najbardziej zamknięty w sobie pesymista się uśmiechnie, a egoista- dostrzeże coś poza czubkiem własnego nosa. Jason także mówi otwarcie: Muzyka zmienia ludzkie życie, wszystko wokół jest Muzyką! Let's sing to be happy!



  • Be Honest(feat. Inara George)- ostatnia próbka z najnowszego krążka, którą decyduję się wstawić. Jest naprawdę świetna, łączy w sobie liryczność przekazu, delikatność głosu oraz szybszą, "drive'ową" gitarkę.  Bardzo zgrabna kompozycja, poza tym Jason według mnie śpiewa z ogromną lekkością, a wszystko płynie z jego duszy i serca. No i, co najważniejsze, Mraz nic nie przekłamuje, nie zmyśla. Utwór jest prawdziwy, naturalny, szczery i warto wziąć go sobie do serca. 



(Acoustic, live version)

14. Mraz i spółka.  Jak już wspominałam na samym początku, Mraz ma w dyskografii wiele wystąpień, nagrań ze znanymi, i tymi mniej, ale na pewno szanowanymi muzykami. Oto co udało mi się znaleźć na YT, a niestety są tam pewne braki.


(Gavin DeGraw i Jason Mraz w Indianapolis)

(Hope i Jason Mraz- Love, Love, Love)



(Jason Mraz i James Morrison- Details in the Fabric)

(Christina Perri i Jason Mraz- Distance)

(Tristan Prettyman i Jason Mraz- Shy That Way[live])

(Jason Mraz i Paul Williams- The Rainbown Connection)


       Tyle udało mi się "wygrzebać" o Jasonie. Całkiem sporo, dlatego gratuluję tym, co wytrwali do końca posta, ale wciąż mało. To tylko maleńki ułamek całej jego twórczości i pracy, a te są naprawdę genialne. Urzekła mnie jego naturalność, spontaniczność- widać, że świetnie się czuję w swym muzycznym zawodzie. Zachwycił mnie swoją różnorodnością, ilością wystąpień oraz nagrań live, interakcją w jaką wchodzi z odbiorcą. Jest naprawdę genialny i nie dziwię się, że Kermit poprosiła mnie, abym się z nim bliżej zapoznała. Sięgnijcie po jego twórczość. Po jego osobę. Naprawdę warto. Jason Mraz to przykład znanego muzyka, który pozostał ludzki.




(Zamieszczone zdjęcia i filmiki nie są mojego autorstwa i nie należą do mnie. Obrazki znalazły się dzięki wklepaniu w grafikę Google'a  odpowiedniego hasła( nazwy, nazwiska, miejsca, daty); filmy video pojawiły się dzięki blogger'owej funkcji umieszczania plików z portalu YouTube!)


Pzdr, Pta_szysko. :)

6 komentarzy:

  1. Jestem prze szczęśliwa, iż spełniłaś moje marzenie. Przeczytałam ten post z wielką radością. Idealnie opisałaś Mraza. To jak on przechodzi przez góry i doły jest po prostu niesamowite. Jest klimatyczny, charyzmatyczny i uroczy. Aż się buzia do niego śmieje.
    Ja z pewnością najbardziej lubię jego ostatnią płytę... z jednej strony cieszę się, że wciąż jest świeży i nie wypalił się. Ta muzyka staje się coraz bardziej piękna i świadoma. Taka jego. Mraz stworzył styl, nie da się go pomylić z nikim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało, spełniło Twoje oczekiwania. :)
      Szczerze, jesteś główną adresatką tej notki, więc czuję ogromną satysfakcję!
      A ja dziękuję, że dzięki Tobie dowiedziałam się o takiej perełce, jaką jest Jason Mraz. <3

      Usuń
  2. Strasznie Cię podziwiam! Włożyłaś tyle pracy w ten post, tyle zaangażowania, by po prostu pokazać wartościowego muzyka. Kręci Cię to na maksa. Obu tak dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! Super, że ktoś faktycznie docenia ilość pracy, którą w to wkładam. :)

      Usuń
  3. Great pictures :)
    Your blog is nice and i'm glad I found it !

    Have a nice week !


    Http://Fashioneiric.blogspot.com

    Coline ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thanks Coline! You totally surprised me with this comment! :)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.
Za słowa miłe i te krytyczne.
Dzięki nim wiem, że mam dla kogo pisać dalej! :)